Ankieta: Zawody piszących – Weronika Janeczko (03.2020)

Od redakcji: Wśród młodych poetek/poetów i krytyczek/krytyków poezji coraz popularniejsze wydają się zawody i wykształcenia inne niż związane z tradycyjnie literackimi filologią i filozofią. To zjawisko dość nowe, w tym sensie, że wyraźnie przyspieszyło w ostatnich latach – i, jak od jakiegoś czasu nam się zdaje, poważnie wpływa na kształt tak zwanego środowiska. W związku z tym pytamy przyjaciół 8. Arkusza, posiadających owe inne, ciekawe zaplecza, o to, w jaki sposób wpływają one na ich (około)literacką pracę – i vice versa. W pierwszej kolejności pytanie skierowaliśmy do Weroniki Janeczko, krytyczki i redaktorki naczelnej „Kontentu”. Weronika przygotowuje doktorat z zakresu psychologii klinicznej na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Jak Twój zawód i wykształcenie wpływają na Twoje pisanie (i proces, i efekt końcowy)?

Sam proces to dla mnie badanie naukowe, ale nie w rozumieniu badania filologicznego, tylko raczej czynności o zabarwieniu neuropsychiatrycznym/biologicznym/psychofizjologicznym, albo quasi-terapeutyczna jakościowa analiza narracji. Na pewno moje okno na literaturę otwiera się nieco inaczej niż u filolożek/filologów – ostatecznie dochodzę do podobnych wniosków, jednak poprzez nieco inne przesłanki: różnią nas punkty wyjścia. U mnie jest to często próba zrozumienia wewnątrztekstowych zjawisk jako produktów biologiczno-społeczno-środowiskowych; u filolożek/filologów, zdaje mi się, jest to nierzadko opis zmiany wprowadzanej przez tekst w stosunku do tzw. state of the art, czyli tego, co jest im znane z dotychczasowej historii literatury. Mam wrażenie, że jako mniej w tym zanurzona zauważam książkę/tekst/strofę jako odrębne zjawisko, które staram się rozumieć w oparciu o jego najbliższy kontekst – król jest [teraz] nagi; natomiast wykształceni filologicznie zauważają je raczej jako pewne przesunięcie względem tego, co działo się w literaturze wcześniej lub jako akt wpisania się tekstu w pewne znane już standardy – król jest nagi [tak, jak wcześniej].

Staram się często wyobrazić sobie bohatera tekstu kultury jako osobę złożoną z pewnego ciała, wyposażoną w podstawowy zasób reakcji, przejawiającą jakiś (być może zerowy) związek z- i stosunek do otoczenia, osób wokół i szeroko pojętej historii tego, co rozumiemy jako świat. Z tego wszystkiego – z zachowań, emocji, reakcji biologicznych – staram się logicznie (i raczej bezkluczowo) wnioskować o tym, co czytam. Zakładam też, że zachowania, emocje i reakcje fizjologiczne wpisane w bohaterki/bohaterów wpływają na siebie nawzajem – idealnie widać to w moich notatkach dotyczących książek poetyckich: przypominają zapiski ze spotkań z pacjentami, o których sposobach funkcjonowania, zgodnie z paradygmatem poznawczo-behawioralnym, wnioskuję właśnie poprzez trzy wspomniane czynniki.

Jak Twoje pisanie wpływa na Twój zawód/pozaliterackie aktywności?

Z pewnością od nich dystansuje, ponieważ jest bardzo angażująca formą aktywności intelektualnej i nie da się nią zajmować równolegle z, na przykład, przeprowadzaniem badań psychofizjologicznych, podpinaniem badanych do rozmaitego rodzaju sprzętów pomiarowych czy wspieraniem pacjentów, którzy poddają się terapii. Pisanie ćwiczy mnie w logicznej analizie treści produkowanej zarówno prze mnie (spisywanie tekstu tak, by dało się go zrozumieć), jak i przez osoby z zewnątrz (próba zrozumienia treści spisanej przez autorki/autorów), wspomaga więc ono na pewno moją pracę naukową (logiczne formułowanie założeń badawczych, skrupulatne programowanie i przeprowadzanie badań, analiza danych, pisanie tekstów naukowych itd.), a także terapeutyczną (tu liczy się nie tylko umiejętność analizy treści, ale również zrozumienie kultury, w której funkcjonują pacjentki i pacjenci).

Pisanie jako czynność dodatkowa czasami doprowadza też do myśli związanych z wyborem psychologicznej ścieżki zawodowej jako ścieżki głównej – a jakby to było, gdybyś jednak poszła na filologię? Na ten moment jednak głównie dystansuje od problemów mojej codziennej pracy lub powoduje, że muszę coraz sprawniej żonglować czasem zawodowym i poza-zawodowym tak, by na moją rosnąca ostatnio aktywność literacką zawsze była przestrzeń.

Jeśli mógłbyś/mogłabyś wybrać jedną rzecz ze swojej pozaliterackiej „niszy”, którą Twoim zdaniem warto byłoby, żeby wiedzieli wszyscy piszący – co by to było?

Naprawdę warto łączyć inne nauki z nauką o literaturze. Nie chcę napisać banalnie warto rozmawiać, ale trochę o to mi jednak chodzi: stała wymiana spostrzeżeń na temat literatury i wzajemne tłumaczenie sobie podejść zakorzenionych w rozmaitych dyscyplinach może stwarzać większe możliwości rzeczywistego zrozumienia tekstu i zarazem oddalić zagrożenie krytycznego rozpisywania się na temat „własnych wersji” tekstów poddawanych analizie. Oprócz tej wymiany istotne jest rzetelne przygotowanie się do poruszania w szkicach tematów spoza dziedziny, w której się specjalizujemy lub poddawanie tego typu tekstów specjalistycznej pojęciowej redakcji.

(tj. przesłanie dodatkowe skrócone, końcowe najbliższe mojej dziedzinie wykształcenia: uważnie używajmy biologizmów i psychologizmów!)


Weronika Janeczko – ur. 1994, doktorantka CogNeS UJ, badaczka, psycholożka, redaktorka naczelna kwartalnika literackiego „KONTENT.