Co
spójrz: kartka a4, jak ją złożysz na pół i przejedziesz paznokciem po krawędzi zagięcia to
możesz zyskać dwie bliźniacze połówki, identyczne buźki
dwójeczki, dwójki które znam
zmyślone dwójki składam ze znanymi
rozgraniczam, w znaczeniu : zacieram granice
na zasadzie rozkładu, lustrzanego odbicia
rozkładam ręce, potem je sumiennie składam cząstka po cząstce, z kartki buduję samolot
we wnętrzu kokieteryjnie siedzą wujek kwas i królowa kompatybilność
bolek i lolek
w temacie : wciąż trochę się krztuszę, na palcach mam suchość, centki, ranki w ropki
jeszcze się rozciąga epoka wilgoci, klejącej duchoty, flegmy, dziury w bucie
gardlanej wydzieliny i otumanienia, które lubię
trzeźwość wcale nie jest lepszy
mocarnie (zamki baszty obwarowania monumenty) metodycznie wpierdala każdą kolejną strukturę aż mu się uszka trzęsą
zajada się jak prawdziwy smakosz głodomorek
wracając do tutaj : breja czas zimne miasto jakoś płynie ludzie idą paradami, są piękni, wow
niech padną wszystkie słowa, końcówka jest melodią, zostawiam wolną rękę
ona szybuje wzwyż one z hukiem w dół oni wkładają głowy między tłoki i łamią sobie czaszki
a czterech gostków z których każdy siedzi na krześle i wszystkie krzesła są inne tj znajdują się w różnych fazach
po prostu ogląda ten filmik, a tam w środku normalni ludzie : jakaś ona coś mówi że super że ma zmywarkę i ugotowany obiad, że tylko wróci i będzie miała gotowe wszystko
gostki zaśmiewają się do łez, łapią pod boki i cali dygoczą
ale nadal, na szczęście, istnieją jeszcze przecież ludzie którzy zamykają klapy bagażnikowe w nocy ostrożnie, po cichutku, tak, by nikogo nie zbudzić