Slamoteka XIII – Finał Drugich Ogólnopolskich Mistrzostw Slamu Poetyckiego – Aleksandra Kanar Mistrzynią 2018r.

Poznańska publiczność zebrana na Dziedzińcu Masztalarni Centrum Kultury Zamek, które drugi rok z rzędu sponsoruje turniej finałowy, na ogólnopolską mistrzynię wybrała Aleksandrę Kanar z Wrocławia. Początkującą slamerkę odważnie opisującą doświadczenia  nieheteronormatywnej Polki, korzystającą ze spójnej i przemyślanej literackiej dykcji, choć jednocześnie oszczędnych środków aktorskich. W finale spotkała się z zeszłoroczną mistrzynią – Rudką Zydel (Anną Kalfas).

Mistrzyni 2018 roku zwycięstwo zapewniła sobie, tworząc aurę intymności łączącą scenę z widownią. Przykuwała uwagę jakby wbrew sobie, raz cicho a raz krzykiem opowiadając o miłości, relacjach z rodziną oraz problemach z przemocą, a także akceptacją w szerszym społeczeństwie. Jej słowa miały też ciężar apelu, wezwania do zajęcia stanowiska, zawstydzały i oskarżały. Jej zwycięstwo nie powinno więc dziwić, mimo że był to dopiero trzeci (!) występ na slamie w jej życiu. Nie wydaje mi się, aby była to jej strategia, lecz z pewnością część sukcesu zawdzięcza lepszemu niż u innych uczestników wykorzystaniu wiecowego charakteru turnieju slamerskiego. Czegoś, co na polskich scenach gra nadal drugie czy trzecie skrzypce, a co stanowi centralną cechę sceny amerykańskiej i większości scen europejskich. 

Przypomina w tym zresztą Rudkę Zydel, która w swoich występach umiejętnie nawiguje między tematami dotkliwymi osobiście i ważnymi społecznie, jak przemoc wobec kobiet czy narastający nacjonalizm, a humorem rodzącym się z obserwacji wad partnerów lub pomyłek wynikających z ich poszukiwania. Zapewne dlatego też publiczność podczas ostatniej rundy z trudem podejmowała decyzję o przyznaniu mistrzowskiego tytułu jednej z dwóch artystek, często wręcz powstrzymując się od oddania głosu.

W sumie w ośmiu turniejach lub cyklach turniejów eliminacyjnych w całym kraju wystąpiła ponad setka artystów. Sceny, które się przyłączyły to:  Bydgoszcz, Gdynia, Gniezno, Katowice, Kraków, Poznań, Warszawa i Wrocław. Turnieje trwały od 1 lutego do 26 maja, kiedy to w dwóch ostatnich slamach – Eliminacji Ostatniej Szansy i Finałowym – wzięło udział odpowiednio szesnaścioro i dwanaścioro performerów. W tym drugim wystąpili: Aleksandra Kanar, Rudka Zydel, Awałsia Askrobmysz, dŻinN, Kacper Kempa, Wojtek Gorzko, Smutny Tuńczyk, Wieszcz Leszcz, Jakub Węgrzyn, Józek, Wojtek Cichoń oraz markopantani.

Poza nagrodą finansową i tytułem Mistrzyni Polski w Slamie Poetyckim Aleksandra Kanar będzie  reprezentowała nasz kraj w mistrzostwach ogólnoeuropejskich, które w tym roku odbędą się w Budapeszcie, a także Mistrzostw Świata w Paryżu w maju przyszłego roku. Także trzymajcie za nią kciuki! 


Rozmowa z Mistrzynią 2018r.

Maciej Mikulewicz: Sympatię i głosy widzów zdobywałaś między innymi dzięki realistycznym tekstom i wiarygodności swoich słów. Umiejętnie poruszyłaś ważną tematykę o polaryzującym społecznie ładunku…

Aleksandra Kanar: Piszę tak „wyznaniowo”, bo czuję szczerość w pisaniu wyłącznie wtedy, kiedy dotyczy tego, czego sama doświadczyłam. Wcześniej, przed slamem, próbowałam iść w fabułę, w czysto fikcjonalne opowiadania, ale szło mi dużo gorzej. Ta forma służy mi najlepiej. Slam to dla mnie osobiste wyzwanie w przełamywaniu lęku, ale i platforma o ogromnych możliwościach otwarcia na dialog. Dzięki swojej doraźnej formie nie wymaga czekania na redakcje, decyzje wydawnictw czy opóźnienia w druku. Kiedy piszesz i wygłaszasz tekst, to sytuacja społeczno-polityczna jest aktualna.

Opowiedz mi proszę o swoich slamerskich, ale i innych artystycznych doświadczeniach.

Slam w Poznaniu to był mój trzeci turniej, wcześniej były tylko eliminacje i jeszcze jeden slam we wrocławskim Surowcu. Poza tym publikowałam recenzje w „Odrze”, choć raczej nie chcę iść w tym kierunku. Planuję nadal rozwijać swoje umiejętności artystyczne, dlatego studiuję twórcze pisanie na Uniwersytecie Wrocławskim, właśnie kończę licencjat. Poza tym interesuję się teatrem, a slam miał mi pomóc zwalczyć lęk przed sceną.

Czego tu się bać?

Sama publiczność jest dla mnie bardzo przerażająca! Dopiero jak widzowie otoczyli mnie po turnieju w Poznaniu, to stali się nagle konkretnymi osobami dzielącymi się swoimi doświadczeniami. Bardzo się otwierali, pewnie dlatego, że ja się tak otworzyłam, to było przytłaczające, ale w pozytywnym sensie. Normalnie jestem raczej pełną zachwytu obserwatorką, zwłaszcza tych występów, gdzie widzę pokonywanie jakiegoś lęku.

Jakie miałaś oczekiwania dotyczące finałowego turnieju?

Jechałam z nastawieniem: „ale super, że się dostałam, to już jest sukces”, choć oczywiście robiłam sobie nadzieję, że może uda mi się wygrać. Poziom był bardzo wysoki, zwłaszcza kilkoro slamerów widziałam jako solidnych konkurentów, bałam się trafić na Rudkę, ale też pojedynku z kimś bardzo pewnym siebie, posługującym się humorem i łatwo nawiązującym kontaktem z publicznością.

Czy publikowałaś już swoje teksty poetyckie?

Jeszcze przed mistrzostwami miałam propozycję publikacji tomiku w Wydawnictwie Warstwy. Chciałabym też, aby dużą częścią debiutu były teksty, które mówię na slamach, choć mam problem ze złożeniem wszystkiego w całość, bo to są bardzo rożne rzeczy i niezbyt się łączą. Marzę też o wydaniu książki dla dzieci zilustrowanej przez moja dziewczynę, która jest graficzką.


Aleksandra Kanar w swoim biogramie pisze tak: urodziłam się w roku ’95 w Lubartowie (małe miasteczko w Polsce B), od 2015 roku mieszkam we Wrocławiu, studiuję twórcze pisanie i edytorstwo. Jestem córką Małgorzaty i Waldemara, siostrą Bartka, dziewczyną Sabiny i mamą łysej koty Józefiny. Chcę wydać debiut, nie popełniam błędów interpunkcyjnych i dotrzymuję deadline’ów, serdecznie zapraszam wydawnictwa do współpracy.


JAK KOCHAĆ DZIEWCZYNĘ W DUŻYM POLSKIM MIEŚCIE, KTÓRE NIE JEST WARSZAWĄ – PORADNIK

15. Na ulicach nie trzymać się za ręce, choćby nie wiem, jak bardzo się tego potrzebowało. Trzymać się pod ręce i cieszyć się, że na miejsce krzywych spojrzeń nie wchodzą bluzgi i rękoczyny.

14. Uciekać do Berlina, bo tam można wszystko.

13. Na pytanie „no to która z was jest facetem?” niezmiennie odpowiadać „no to które z was dochodzi podczas seksu?”.

12. Dziękować sobie, że jednak nie ciachnęło się wzdłuż żył w wieku dziewiętnastu lat.

11. Na propozycje trójkątów od oblechów w klubach odpowiadać bez wkurwu „nie, dziękujemy”. Kiedy obiecują, że będą delikatni, odpowiadać bez wkurwu „nie, dziękujemy”. Śmiać się z tego przy znajomych, chociaż no jest to raczej kurwa smutne. 

10. Po trzech miesiącach związku składać obietnice o dużej zawartości słów „zawsze”, „nigdy”, „nasz dom”, „nasz ślub”, „nasze dzieci”. 

9. Na stwierdzenie znajomego z w-fu, że baba bez bolca dostaje pierdolca, zmierzyć go wzrokiem, stwierdzić, że ma więcej masy niż ty, powiedzieć tylko „chłopak! dziewczyna! normalna rodzina!”, a podczas ćwiczeń z niezbyt zdrową satysfakcją obserwować, jak bardzo poci mu się dupa.

8. Po określeniu przez lekarza jej grypy jako wysoce zaraźliwej, nie wychodzić z nią spod pościeli, nie przestawać jej całować, nie przestawać kraść jedzenia z jej talerza. Nie zarazić się, bo może Bóg jednak istnieje i bardzo propsuje waszą miłość.

7. Na „a więc jednak” prawie-byłego odpowiadać „tak, a więc jednak biseksualność się zdarza, za to ty nadal jesteś chujem, bez odbioru”. Chuju. 

6. W Święta tęsknić za nią bardziej niż za stanem polskiego społeczeństwa przed kwietniem 2010. Zasypiać z nosem w jej bluzie. Tęsknić i nie móc wysmucić się mamie. Wychodzić na podwórko, żeby zadzwonić. Ewentualnie odbywać rozmowy telefoniczne w trybie krypto, bez „tęsknię”, bez „całuję”, bez „kocham” i po tych rozmowach, z powodu tych dziur w słowach, czuć, jak głęboko zapada ci się klatka piersiowa. 

5. Na „jesteście tylko przyjaciółkami czy coś więcej?” mamy poryczeć się, bo nie jesteś jeszcze gotowa; na „ale to nienaturalne” mamy stracić oddech i części oddechu już nigdy nie odzyskać, bo na to nigdy nie będziesz gotowa. Nie myśleć o tacie, nie myśleć o zielonoświątkowcach w rodzinie, nie myśleć o babciach.

4. Czasami zasypiać, nawzajem oblewając się łzami, bo czasami życie jest brzydkie, a ludzie okazują się brzydcy w środku.

3. Na „a nie masz tam jakiegoś chłopca” babci odpowiadać „na razie radzę sobie bez”, żeby nadal dostawać od niej pieniądze, no i też trochę miłości.

2. Poza domem nie pokazywać szczęścia, bo mieszkamy w Polsce, a tu szczęścia jeszcze nie zalegalizowano. 

1. Mimo wszystko kochać Polskę.

1. Kochać Polskę, kochać Polskę, kochać Polskę, ale ją kochać o niebo bardziej.