Slamoteka XVI (05.2019)

Rozmowa z Péterem Molnárem, zwycięzcą European Slam Championship 2018.

Rozmowa miała miejsce podczas Ogólnoeuropejskich Mistrzostw Slamu Poetyckiego w Budapeszcie w listopadzie 2018 roku. Natomiast już 18 maja 2019 r. na dziedzińcu Centrum Kultury Zamek w Poznaniu odbędzie się trzeci finał mistrzostw ogólnopolskich. W eliminacjach do nich, w dziewięciu miastach, biorą udział dziesiątki performerów starających się o tytuł Mistrzyni Polski uprawniający m.in. do reprezentowania kraju na kolejnych mistrzostwach ogólnoeuropejskich.

Maciej Mikulewicz: Jak opisałbyś związek między twoimi występami na Ogólnoeuropejskich Mistrzostwach Slamu i trwających antyrządowych manifestacjach, m.in. w obronie Central European University?

Péter Molnár: Niekoniecznie chciałbym skupiać się na codziennych problemach, ale raczej na długotrwałych sprawach, a nawet bardzo dawnych, historycznych tematach. We wszystkich tekstach, które dzisiaj mówiłem, wspominałem Central European University lub naszego aktualnego premiera [Viktora Orbána] i nie zwracałem się do niego we wrogi sposób, co było świadomą decyzją z mojej strony. Pierwszy z tych tekstów nosił początkowo tytuł Slamowy list do mojego ojca i starego przyjaciela. Pod koniec występu zwróciłem się do niego z pytaniem, czy gdyby musiał wybierać, to raczej zostałby afroamerykańską slamerką, turecką muzułmanką albo studentem CEU? To oczywiście odnosi się do tego, co dzieje się z CEU1. W drugim tekście bardzo chciałem unaocznić wysiłek, jaki podejmują studenci CEU. Zorganizowali energiczną manifestację w ostatnią sobotę, od tamtego czasu prowadzą też przez 24 godziny na dobę Wolny Uniwersytet przed siedzibą parlamentu. To przykłady tego, co chciałem naświetlić.

W drugim z tekstów wyraziłem za to zdanie, że jeśli ktoś milczy w sytuacji, w której powinien podnieść głos, to staje się jej współwinny. Wiele o tym myślałem i uważam, że to bardzo ważne zagadnienie dla wszystkich pisarzy, slamerów czy przedstawicieli teatru inkluzyjnego, czym m.in. zajmuję się na CEU. Widzę w tym osobisty dylemat, ponieważ badam naukowo możliwe odpowiedzi na tzw. mowę nienawiści i wierzę, że każdy z nas powinien mieć swobodę wypowiedzi, także artystycznej, ale częścią tej wolności jest też np. czyjaś niechęć do rozmawiania o sprawach społecznych, ale skupianie się na, załóżmy, tematach romantycznych. Jednocześnie przed tymi z nas, którzy są w pozycji, w której mogą wypowiadać się z wykorzystaniem jakiegoś spotęgowania swojego głosu, jak na slamie, stoi praca do wykonania. Od siedmiu lat organizuję ze studentami cykl Hate Speech Monologues, tak więc to kluczowe pytanie, na które nie znam ostatecznej odpowiedzi, ale czuję, że powinniśmy podnosić swoje głosy. Kiedy panuje mróz, a na ulicach pełno jest bezdomnych, to mnie to porusza. Jeśli slamer stwierdza wtedy – A po co miałbym o tym mówić? – to mam dla niego w odpowiedzi pytanie – Jak możesz o tym nie mówić, kiedy masz taką możliwość? – I wtedy, bo tu pojawia się dylemat, wracając do wolności wypowiedzi, jej częścią jest wolność do nie mówienia.

M.M.: Mówiąc o otaczających nas problemach społecznych na slamie, tworzysz sytuację wyraźnie polityczną. Czy uważasz, że slam może bardziej przekonywać niż inne formy wypowiedzi?

P.M.: Nie uważam, żeby slam poetycki był narzędziem służącym do jakiegoś konkretnego celu, to by tę formę ekspresji poniżało. Tak jak widzę slam na swój własny użytek, do tej pory, to jest on sposobem uczenia się lepszego wyrażania swoich myśli. W tej chwili chcę jedynie pisać ładne, znaczące, przemyślane, pełne miłości wersy. Czasem wersy złości, ale nie wrogości, z pewnością nie nienawiści, będąc świadomym ich wpływu na publiczność, także w sprawach społecznych. Będąc świadomym wyboru. Tego, że jeśli moje wersy nie dotykają ważnych tematów społecznych: praw człowieka, konstytucyjnych ograniczeń władzy, ochrony środowiska naturalnego, to jest to mój wybór. Cisza jest wymowna i jestem tego bardzo świadom. Jestem jednocześnie aktywistą organizującym demonstracje, przemawiającym na nich, jest to więc moja codzienność. Protesty przeciw łamaniu praw człowieka, protesty w obronie środowiska. Doświadczam tych spraw, więc przenikają one do moich występów slamerskich. Oczywiście mam w tym swój cel, chcąc włączyć kolejne osoby, co nie jest łatwe. Może być wręcz kontr skuteczne.

M.M.: To znaczy, że chcesz być przekonujący.

P.M.: Wolałbym raczej powiedzieć, że chcę inspirować słuchaczy, aby pomyśleli o tych kwestiach przez pryzmat swoich poglądów i wtedy się zaangażowali, włączyli. Podczas jednego z niedawnych turniejów zbieraliśmy np. pieniądze na organizację pomagającą bezdomnym.

M.M.: Co na to Republika Czeska?

Anatol Svahilec2: Czechy pewnie będą jak Węgry w ciągu pięciu lat. Rozmawiałem dziś z wieloma osobami o wyniku dzisiejszego wieczoru [Péter Molnár zdobył tytuł Mistrza Europy]. Różne języki, różne tematy, różne style, ale twój [Péter] występ był właśnie najbardziej autentyczny. Niektórzy mówili, że miałeś lepsze przyjęcie na scenie, że zająłeś sporo czasu przed samym występem…, ale, cholera, to jest rytuał! Poważna sprawa! Trzeba brać to na serio. Także w kontekście obecnej sytuacji politycznej, która przypomina naszą pod tak wielu względami, że mnie to przeraża. Cieszę się, że akurat ten styl zwyciężył, nawet jeśli to była właściwie wypowiedź polityczna, ale nie mam nic przeciw temu, do tego także służy ta platforma.

P.M.: Anatol nazwał to trafnie. Slam jest platformą komunikacji, a każdy, potencjalnie, jest slamerem. Slam poetycki jest wyjątkowym ruchem społecznym właśnie ze względu na swoją unikalną otwartość. Ludzie przychodzący na turnieje posłuchać występów mogą w przyszłości wejść na tę samą scenę, żeby opowiadać swoje historie, ponieważ budujemy zawsze z cudzych słów. Opowiadałem przed chwilą Anatolowi jak bardzo podobał mi się jego tekst o windzie połączony z odpowiednim rytmem i ruchem… na prawdę inspirujący.

M.M.: Mnie natomiast uderzyło zasłyszane dziś określenie slamu jako metody kształcenia, samodoskonalenia się, wzajemnej edukacji… Na co dzień większość z nas nie ma wielu sposobów na to, aby uczyć się lepiej wyrażać, komunikować.

P.M.: Rozumiem co masz na myśli, prowadzę, jak wspominałem występy studentów z CEU – Hate Speech Monologues, w których opisują swoje doświadczenia z uprzedzeniami i mam takie wrażenie, że każdy ze studentów mógłby w nich wystąpić… Każdy ma swoje historie. Oczywiście, jeśli są przedstawicielami grupy większościowej w swojej społeczności, to mogliby powiedzieć, że nie byli ofiarami prześladowania czy uprzedzeń, ale mają rodziny, znajomych, znajdują się w sytuacjach, kiedy ktoś w ich obecności staje się ofiarą. Pytanie wtedy czy milczeli, czy jakoś reagowali, z czym wiązał się ich wybór w konkretnej sytuacji? Także myślę, jak to Anatol powiedział o wychodzeniu na scenę, że slam poetycki to poważna sprawa, inkluzyjne, demokratyczne ucieleśnienie wolności słowa.

Muszę jeszcze powiedzieć, że to był wspaniały tydzień świętowania slamu. Zastanawiam się też skąd tak wielka jego popularność na Węgrzech i myślę, że wynika ona między innymi z tego, że społeczeństwu brakuje wolności słowa, duża część mediów jest pośrednio i bezpośrednio kontrolowana przez rząd, a slam stał się bardzo cennym kanałem komunikacji. Powinniśmy być tego świadomi, a także jego wartości dla krajów Europy środkowej i wschodniej.

Péter Molnár – jeden z oryginalnych założycieli, wraz z Viktorem Orbánem, niezależnej organizacji młodzieżowej, a następnie partii Fidesz (w 1988 r.), był członkiem parlamentu przez 8 lat, pracuje jako badacz wolności prasy, jest założycielem Földalatti Slam (Underground Slam), prowadzi audycję radiową w Tilos Rádió, wykłada na Central European University, jest reżyserem serii przedstawień spoken word Hate Speech Monologues, wydał powieść i sztukę na jej podstawie pt. Keresők (Searchers). Jeden z najaktywniejszych slamerów węgierskiej sceny od czasu jej powstania. Zwycięzca European Slam Championship 2018 w Budapeszcie.

1 W wyniku zmian w węgierskim prawie, których krytycy widzą w nich celowy atak przeciw prywatnej, amerykańskiej uczelni, jaką jest CEU, uniwersytet jest zmuszony przenieść ok. 80% swoich zajęć do Wiednia. Nowe przepisy uniemożliwiają bowiem uczelni przyznawania zagranicznych stopni naukowych.

2 Slamer z Pragi, uczestnik warsztatów i wielojęzykowego performansu w reżyserii Marca Smitha, z którym rozmowę przeczytać możesz w poprzednim numerze „Odry” i „Slamoteki”.