odsłona II
Kolektyw Devil’s Dyke Network odsłona I
Nehaal Bajwa
Przepraszam, przepraszam pana, wydaje mi, że stoi pan na mojej stopie
Hm – przepraszam, przepraszam pana. Wydaje mi się, że stoi pan na mojej stopie.
Dziękuję. Tak – przepraszam! Jestem pewna, że to niechcący, oczywiście
Moja wina, to głupie, trzymać stopę w tym miejscu. Po prostu moje nogi
są jakoś tak, głupio wyciągnięte. Nie wiem jak to się… heh.
Dzień dobry! Przepraszam, że zawracam głowę, ale czy mógłby pan, hm
przesunąć stopę? Wydaje mi się, że stoi na mojej. Tak, jestem pewna, że nie – hm
tak, wydaje mi się – wydaje mi się, że to jednak pańska stopa. Nie, nie – jestem pewna,
że to nie moja własna stopa. Na moim dużym palcu. Dziękuję. Czy mógłby pan tylko
Może mógłby pan spróbować przesunąć nieco swoją i jeśli mój palec przestanie,
wtedy będziemy wiedzieć? No albo nie będziemy – musieli
już się tym zajmować. To znaczy – jestem – jestem raczej pewna, że to nie ja
następuję panu na stopę, ale oczywiście – najmocniej przepraszam – mogę
sprawdzić, oczywiście – ale nie, nie stoję nawet w jej pobliżu,
wie pan, nie umiem nie pomyśleć, że jednak wiedziałabym, gdybym…
gdybym to była ja. Na pańskim palcu. I że nie tłumaczyłoby to, czemu to mój palec
boli. To znaczy, to prawda, dużo tu w pobliżu stóp, pewnie rzeczywiście
trudno powiedzieć, chociaż. O, znalazł go pan, winowajcę! Świetnie, jestem
bardzo wdzięczna. Nie nie, proszę nie przepraszać, cieszę się, że udało się nam to rozwiązać.
Ale… jest pan pewien, że nikt nie stoi na mojej stopie? Nie chcę
zawracać panu głowy, ale wydaje mi się, że nadal stoi. Ktoś. Na mojej stopie,
na mojej stopie, tak tak. Nie… nie wydaje mi się, że to krzesło, to znaczy – czemu?
czemu miałoby to być krzesło, czy ktoś postawił krzesło na mojej stopie?
Czy może mogą… może mogliby je, hm, przesunąć? Dzięk – to znaczy dziękuję panu –
– nie pomyślałam o tym. Tak, naprawdę myślę, że to zrobi różnicę,
tak. Przepraszam. Dobrze… dobrze! Dobrze. Czy więc, może, mógłby pan spróbować –
po prostu spróbować ruszyć to krzesło? A, nie może pan, dobrze. A… a czemu? Przepraszam, czemu
nie?
A, siedzi pan na nim. Racja. Tak, absolutnie
musi pan – gdzieś – siedzieć. Rozumiem, tak, jasne. Ale – to znaczy,
czy to musi wypadać – na mojej stopie, to krzesło? Wie pan, jestem
pewna, że to właśnie ono opiera się na mojej stopie. Tak się wydaje, tak. Mógłby pan
tylko leciutko je ruszyć? Wiem, wiem – taaak, wiem, że gdzieś
musi pan siedzieć, oczywiście, pan – nikt nie będzie od pana oczekiwać –
żeby pan stał! Nikt panu nie zabierze krzesła! Obiecu–
to znaczy, ja na pewno nie mam w tym interesu – ale na moment, na
sekundę, mógłby pan tylko wstać? Tak, żebym mogła – żebym
mogła odzyskać stopę? Proszę.
Tak, boli. To taka, hm, mała – malutka bolączka. Haha, MALUTKA
BOLĄCZKA, zabawne – to znaczy – ja tak ogólnie to nie narzekam, to nic
SZALENIE bolesnego, tylko – troszkę – nie – nie wydaje mi się, żeby był złamany. Raczej –
bym wiedziała, wiem – naprawdę wiem, jak boli złamany palec.
Przełożyła Marta Koronkiewicz
Linda Paoli
Osad, który wytrącasz
Schodzę w dół dół dół W dół w osad, który wytrącasz Lepki bursztyn i cała przemoc,
której kiedykolwiek mogłaś potrzebować Kreślmy więc znaki na naszych plecach i będziemy mogły się Pieścić Teraz w dół do zasiedmiogórowego
domu tak wspaniałego, że nie wiem, gdzie kończy się on, a gdzie zaczyna się twoje ciało
Ostrzegałam, że tak będzie, że będę płakać i będzie mi z tym źle, a ty mimo wszystkich twoich
niepowodzeń i porażek, nigdy nie musiałaś się martwić, że skończysz jak jakaś Eddie z Szarych ogrodów, a ja,
ja kocham cię za to i pozwolę, byś odwiedzała mnie rankami, i nocami, i kiedybądziami… Bo
osad, który wytrącasz to osad, który tracę
– Czasami czuję się gorsza, bo ciebie nic nie zawstydza, a mnie zawstydza WSZYSTKO i czasem to sprawia, że robi mi to dobrze
– Wybacz, potrafię się jebać wyłącznie po angielsku i zwykle nie mieszam w to Boga, ja wiem, że
robiłabyś to inaczej – To kwestia smaku: smakujesz tak niesamowicie, smakujesz jakbyś nie była stworzona do
całowania – Czasami czuję się gorsza, bo ty niczego się nie boisz, a ja
boję się wszystkiego i czasem to sprawia, że robi mi to dobrze, bo, cóż, taka już jestem,
tonę aż po osad, który wytrącasz, bo chcę lepiej poznać siebie, ale także
podkradam prawa z nieprawej kieszeni, chyba przestanę zbierać cudze bilety autobusowe, by
mieć na fastfood, gdy ty tak doskonale kroisz w kostkę pomidory, i twoja mama
cię wspiera i żartuje z twoim kochaniem, a twojej siostry nie ma, ale wie o wszystkim,
także o tym, jak bardzo tandetna to scenka, i //tu wstaw symboliczny smaczek// i głos w mojej głowie mówi ACH TAK,
czy tak bardzo związałam się z moim głównym opiekunem // CHCĘ BYĆ TWOJĄ SIOSTRĄ!
Przełożył Tomasz Bąk
Nie wszystko miłość, co boli, szepcze geranium
Spoglądam z ukosa na geranium i widzę dumne zlepki płatków z węźlastymi grubymi łodygami i włochatymi liśćmi, udomowione doniczkowe rośliny, które przetrwały wiele zim bez wzdrygnięcia, wykurwiście czerwone, gdy jest ciepło, ale zawsze gotowe bluznąć swoim syfem na ludzi.
I. Zamknijcie się do kurwy, kwiaty Dekady znoszenia ciężaru, jakim jest przebijanie kompozycji kwiatowych sąsiada Wsiąkły w wasze złe zgorzkniałe włókna Jeszcze nieuczciwe wyścigi, kiedy sąsiedzi bulili na nowe sadzonki każdej kolejnej wiosny, a babcia była sknerowata (czytaj: pobożna&skromna) Wiecie wydawało mi się, że to jest to co robią normalni ludzie, a teraz już nie jestem tego taka pewna. Łóżcie, Zamknijcie się do kurwy.
II. Niedaleko od kwiatów i ode mnie, oddziały mężczyzn w celibacie, żyjących samotnie w domach po zmarłych rodzicach, robiących ogromne postępy w dziedzinie eksploracji analnej. Dolina rozświeca się nowymi sposobami bycia: na tyle, na ile im wiadomo, wynaleźli je wszystkie. Ale ja też, oczywiście, zaciskając uda, zwierając nogi aż będzie miło a potem nawet lepiej, i mówię sobie (15 lat temu) dobra, tylko dzisiaj (15 lat temu) tyle że to jest ten moment, kiedy robi się jeszcze lepiej, o, ale od jutra, och, cały miesiąc bez, och, przyrzekam, tak jak przyrzekałam wczoraj, ale, och, ale teraz naprawdę, o!
III. Mam dosyć tych hetero-nonsensu z wiejskim stylem życia, który przesłania mi oczy, ale kiedy trafiam na jego najbardziej chaotyczną neutralną formę, nie mogę się powstrzymać przed zaciekawionym podziwem, patrz, jak wącha własny tyłek i obraca się o 360, aż zalatuje pedalstwem, oj, przepraszam Pana, tu już zaczęłam projektować, czy chodzi o to, że chciałabym brykać po świecie, mając siłę porównywalną z siłą nienawiści, którą austriaccy pisarze rezerwują tylko dla siebie i swojego kraju? Wybrałam niewyobrażalne i, oczywiście, to działa nieźle w moich fantazjach. Patrz, jak wszystko, co nowe i radykalne, wysącza się z sennej wsi i się rozprasza Miłość nie jest jeszcze wolnością Miłość nie jest jeszcze wolnością Miłość nie jest jeszcze wolnością 🙁
IV. Jeszcze trochę seksu, gdy palę papierosa na balkonie, a po drugiej strony doliny samochód dzieli noc na dwoje i po prostu wgapia się we mnie, by ostatecznie zatrzymać się na drzewnym ciemnym zakątku świata, ale ja (yeah) wiem, gdzie jest ten ciemny drzewny zakątek zaraz za polami, wciśnięty między monokulturową ludzką naturę, a pasmo lasu wilgocące stopy góry przytulnie w przewężeniu zatopione w wielkich cyckach świata Ludzie to założenie Falsyfikat W tej scenie chyba wiem, co oni, ten samochód, robią.
Przełożyła Marta Koronkiewicz
Kat Sinclair
Wzór pogodowy
Serdecznie urękawiczniona, pod dzwonnym wiaduktem,
ale tego już za wiele, gardło przesuszone i nie sposób zwilżyć je śliną,
niepewna tego, czy dam radę, trochę popłakałabym,
stop, zazdrosna o kroplę deszczu, która spływa, gdy ją o to popłoszyć,
właśnie odjeżdża pociąg, patrz, tuż za rogiem
tępym – nazywasz mnie kochaniem i noc nam się sypie.
Dwóch mężczyzn gra w warcaby na moich plecach, delikatnie, delikatnie, ciekawe, kto wygra,
ten czy tamten, naskórnie czuję to całe dopingowanie,
mrowienie, też chciałabym mieć na to oko, ale jeśli obrócę głowę, by spojrzeć na planszę,
plansza przechyli się (mam oś do podtrzymania), wysuwam kandydaturę
moich trzewi i liczę na reelekcję, niespecjalnie wierzę w wyborczy sukces
i pierdoloną urnę na głosy, ale zrobili ze mnie kwadratowy kołek i ta kwadratowa dziura
może sprawić, że pogoda się wedrze, jeśli ja wywinę się z urny
choć całkiem, naga, wyjadając łyżeczką masło orzechowe ze słoika i dotykając się.
Cii, spokojnie, z paluszkiem na ustach, zrównałabym z ziemią ten dom,
ale wyglądam, jakbym miała inne wydatki i gdyby tylko było mnie stać,
zainwestowałabym w logopedię, żeby cała intonacja wznosząca poszła w cholerę i już nie mogłabym
poprosić o sałaaatkę bez pomidorów, albo przejaaaażdżkę, albo szmaciiiszcze na boku
w ultrafiolecie. Cebule pozostawione do skarmelizowania, zostałam rozproszona
– zasępienie zupełnie jak z katalogu, i – rozproszona – teraz myślę o poważnych rzeczach.
Jak widzisz stawka jest stosunkowo wysoka, a ów stos mało wygodny,
ale krzyżuję nogi, i jeśli odrobinkę schylę głowę,
zobaczę morze, i to wszystko to wakacje i w nich mieszkam.
Przełożył Tomasz Bąk
Helen Dixon
CyrkumCity
alex/ty na blackfriars [nieważne czy czarni brązowi czy biali] misjonarze ukrywający grzeszne ciała pod czarnymi pelerynami pamiątka konkwisty i tzitzimów to miejsce zbudowano na wyparciu najpiękniejsza stacja kolejowa świata liminalny węzeł przejścia przyjścia fluido flujo odejścia poza odgałęzienia lot flux ruchomy most ponad pływami rzeki biegnącej w obie strony w poprzek twojego [wielokierunkowego intersekcjonalnego] spojrzenia przez szybę podziwiającego
City odpowiada na twoje spojrzenie popatrz na siebie w lśniącym potrzasku podziwiającą widok wewnątrz niewidzialnych ścian twój paszport się przemknął
City neguje swój własny ruch [czas przyspieszył tu cyrkulacyjnie z cywilizowaną uprzejmością kołowrotka dla chomika] potrzebuje siły penetracji cementowej ejakulacji w zgwałconą ziemię ustalenia w wertykalne struktury brutalnych stolic o imionach jak echa z walkie-talkie stawiająca opór kpina włączone w miejski folklorystyczny afekt jako ich szklane domy aż po doki wschodnich indii nietknięte między archaicznymi fundacyjnymi kościołami i kolonialnymi pomnikami dla samouwielbienia dla boga zmyślonych pieniędzy dla zabójczej maszyny skazującej nas wszystkich na wygnanie
Przełożyła Marta Koronkiewicz