Feministyczna mistyka a chrześcijański porządek
Debiutanckie Płonące główki stygnące stópki Jolanta Nawrot wydała w 2015 roku Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu za sprawą wygranej w Konkursie Poetyckim im. Klemensa Janickiego; tomik ten doceniono również wyróżnieniem w konkursie „Złoty Środek Poezji”. Cztery lata po debiucie poetka wydała podwójny tom, na który składają się: Nagliki i Katalog win wydane odpowiednio jako druga i trzecia książka poetyka. Cała publikacja, licząca łącznie ponad 150 stron, na których mieści się ponad sto tekstów, grubością przypomina raczej wybór wierszy uznanej poetki, co może świadczyć o wielkiej odwadze autorki lub ogromnym zaufaniu wydawcy.
Wszystkie trzy książki Nawrot są do siebie bardzo podobne pod wieloma względami, poczynając od tematów wierszy, idąc dalej przez poetykę, a kończąc na zabiegach literackich. O ile jednak drugą książkę Nawrot uznać można za dość ciekawe rozwinięcie poetyki wypracowanej w docenionym debiucie, o tyle Katalog win jest pozycją znacznie słabszą.
Katalog win – to mało wyrafinowana gra słowna często pojawiająca się w nazwach nowoczesnych winiarni (np. „Zbawcy win” czy „Powinno”), co odzwierciedla poziom literacki tej książki. Nawrot we wszystkich tomach konsekwentnie używa anagramów (lica ulicy; cztery lamparty wiją się wokół jednej lampy. Party /na stole…) i homonimii mających uniezwyklać dane sytuacje w wierszach, ośmieszać związki frazeologiczne albo hasła religijne (niech będzie pokój między nami, / między kuchnią a łazienką) lub stworzyć abstrakcyjne obrazy czy też mające działać na wyobraźnię metafory (piracka kopia błędnego rycerza; biała flaga będzie biła jedynie po oczach; owinąłem się w szmat czasu, w jedwabny szmat; orzechy włoskie – twarde, małe móżdżki; zachłysnąć się mlekiem z piersiówki). W trzecim tomie jednak, mimo że już poprzednie próby nie należały do najbłyskotliwszych – choć dość ciekawie komponowały się z całością Płonących główek opierających się w dużym stopniu na trawestacji mitów (głównie kosmogonicznych) – gry słowne Nawrot są w dalszym ciągu na poziomie dowcipu z brodą. W pierwszej strofie wiersza otwierającego Katalog win Yeti postanowił, że napisze zły wiersz. / Od początku do końca beznadziejny / i głupi, książka autorki wygląda tak, jakby faktycznie napisał ją Yeti i wywiązał się ze wszystkich swoich postanowień. W tytułowym wierszu łatwo zauważyć, na czym polega gra słowna zastosowana przez Nawrot – autorka opiera zamysł tekstu na podobieństwie czy możliwości dwuznacznego odbioru wyrazów (przewinienia zostają opisane jako karta win wraz z wyodrębnieniem aspektów trunków, takich jak bukiet smakowy, aromat czy finisz). Koncept jest niezwykle jasny i zauważalny już w pierwszej frazie, dlatego trudno zrozumieć, dlaczego autorka brnie w tak proste porównanie, rozciągając zamysł do niemal dwóch stron.
Jeszcze 3 minuty czytania
Za chwilę zamkniesz ten katalog win, przepłuczesz usta
pracą polityką, nim lub nią, spłacisz kolejną ratę kredytu.
I będziesz czysty. Dla mnie życie bez win jest niemożliwe.
Jeszcze 1 minuta czytania
Dodatkowo w tomie znaleźć można źle rozegrane i niepotrzebnie (czy może po prostu nieumiejętnie) powielane dowcipy sprzed lat:
Tymczasem wracam do czytania książki
Najwyższa jakość Cacao DecoMorreno,
której nie powstydziłby się Jorge Luis Borges
Innym przykładem naprawdę złych realizacji poetyckich jest wiersz Tymczasem dedykowany tajemniczemu W. W., którym na pewno nie jest Witold Waszczykowski. Wiersz opiera się na anaforycznym powtarzaniu frazy „jest taki kraj”, którą to mają wypowiadać emeryci w kolejce po zdrowie i życie, dzieci na lekcjach historii, wierzący i niewierzący, imigranci, homoseksualiści. Po wszystkim oczywiście występuje, być może intencjonalnie mająca zepsuć wiersz, puenta: To San Escobar. Może i jest to więc dobrze zrealizowana zła książka, jednak przez cały czas – od otrzymania tomu z wydawnictwa, aż po moment pisania tej recenzji – nie miałem nastroju na guilty pleasure’ową lekturę.
Nagliki są dużo lepsze chyba we wszystkich aspektach, choć wybór samego tytułu (i to, co się za nim kryje), może zrazić czytelniczkę już na samym początku. Bo co to właściwie jest Naglik i co on w naszym życiu robi? Tego dowiedzieć możemy się na 29. stronie, gdzie podmiotka wyjaśnia: czasami dopada nas Naglik / – nagi Chochlik, który w raju nie ubrał się / w słowa i chciałby odebrać nam znaczenie. Ponieważ w pewnym stopniu planowałem bronić tej książki, pozwolę sobie spuścić zasłonę milczenia na przytoczony fragment.
Wracając do samych wierszy, w porównaniu z Katalogiem win widać tu więcej pracy w samych zdaniach, składni, sposobie budowania obrazów na homonimicznych podobieństwach słów. Nawet poukrywane w tekstach formy dopełniaczowe (rozszerzone źrenice wsi, oczodoły lamp czy oczy nocy) można potraktować jako katachrezy rozmyślnie psujące gradację w wierszu, zaburzające daną sytuację komunikacyjną. W Naglikach Nawrot pozbywa się aury bajkowości zmieszanej z religijnością, przepracowywaniem Genesis (znanej z poezji Justyny Bargielskiej). Inaczej ujmuje również podejmowane tematy, posługując się nie tak ostentacyjnymi deklaracjami.
Wiersze w drugiej książce Nawrot są narracyjne, często przedstawiają sceny z życia rodzinnego, codzienne sytuacje, rozmowy (konflikty) w związku, w których bohaterka wiersza stopniowo się emancypuje, głównie drobnymi gestami lub we własnych myślach. Sytuacje w wierszach nie są tak powierzchowne i niechlujnie poprowadzone, wydają się lepiej dopracowane formalnie, rozgrywają się w szerszej perspektywie czasowej (praca pamięci); niektóre utwory czerpią z poetyki przypowieści, odnaleźć można w nich fragmenty modlitewne, co zresztą łączy się również z silnie eksponowanymi u Nawrot figurami sakralnymi.
Tak jak w Katalogu win pojawiają się tematy polityczne, motywy zaczerpnięte z internetowych memów i past nawiązujących do bieżących wydarzeń, tak w Naglikach ujawnia zaangażowanie w działania feministyczne. W wierszach podważa się porządek społeczny, który utożsamiany jest z konserwatywnym modelem rodziny, dominującym wyznaniem, obyczajowością, tradycją i kulturą gwałtu. Ważny środek wyrazu stanowi w książce kontrast uwydatniający rozbicie, rozłam pomiędzy znanymi i wpajanymi kobietom od wczesnego dzieciństwa wartościami (instytucja małżeństwa, wartość rodziny) a rzeczywistym kształtem świata, w którym kobieta zostaje skazana na poświęcenie i podporządkowanie. W kolejnych wierszach pojawiają się też fragmenty, w których podmiotka zaczyna sobie w charakterystyczny sposób czynić wyrzuty, opowiadać o swoich wadach fizycznych, brakach, trudnościach z wpasowaniem się we wzory zachowań, będących jak się zdaje wynikiem presji, jakiej poddawane są kobiety żyjące w patriarchalnym, neoliberalnym społeczeństwie: We wszystkim wyglądam jak w worku (Oto się rozchodzi); ta brzydota, która lubi się kryć: // pod makijażem. Pojawiają się też mężczyźni wymuszający na kobietach odpowiedni wygląd: chcę mieć ciebie taką, jaka jesteś / latem. (Kamera), a dzieci ukazane są jako kolejni oprawcy, napędzane przez reklamy, sprawiające, że każde wyjście wygląda tak jak opis sytuacji w wierszu E: Dzieci tego nie rozumieją, Wołają/ w sklepach zabawek i cukierków, tupią nogami.
Wolałbym, żeby ta spora różnica pomiędzy drugą i trzecią książką była wynikiem jakiegoś żartu literackiego, ale też samo potraktowanie tej książki w takich kategoriach nie podniosłoby znacząco jej wartości. Mówiąc prościej, nawet w ramach żartu, Katalog win pozostałby żartem słabym i nietrafionym. Oba omawiane tomy, wydane w ramach jednej publikacji, dobitnie pokazują kilka różnic między reporterskim, interwencyjnym zaangażowaniem ujętym w dosadny i (nazbyt) czytelny przekaz (Katalog win) a formalnie złożonym tekstem (Nagliki). Publikacja Nawrot jest dla mnie zbiorem dziwnych i niewytłumaczalnych decyzji, które zostały podjęte, czy to przez autorkę, czy przez wydawcę; począwszy od objętości (150 stron), idąc przez podwójne wydanie, a kończąc na doborze tytułu lepszego z tomów.
Adam Pietryga – ur. 1993. Zajmuje się krytyką literacką i poezją. Laureat turniejów poetyckich.