sur le pont
Ten wiersz jest teledyskiem kręconym na moście
Gdańskim, sesją zdjęciową poślubną na moście
Świętokrzyskim i dziurą w asfalcie na moście
Północnym, aż but wpada. Ten wiersz jest na moście
średnicowym stojącą kaemką, na moście
Grota korkiem z powodu wypadku, na moście
Łazienkowskim wypadkiem przez korek, na moście
Łazienkowskim człowiekiem i flagą.
Ten wiersz jest sanktuarium, które widać z mostu
Siekierkowskiego, tłumem, który schodzi z mostu
Poniatowskiego na dół na stację, jest z mostu
Syreny pozostałym filarem i z mostu
Kierbedzia zdjęciem w książce, głupim zjazdem z mostu
Grota na Wisłostradę (głupią zresztą), z mostu
Świętokrzyskiego śniegiem, który spada, z mostu
Świętokrzyskiego zjazdem w dół z wiatrem.
Ten wiersz jest mną z kolegą pijącym pod mostem
średnicowym w pogłosie hałasu, pod mostem
Gdańskim pytaniem “Gdzie jest Ola?” i pod mostem
Śląsko-Dąbrowskim kocim łbem i psem pod mostem
Północnym pogrzebanym nocą. Jest pod mostem
nocną pustką nikt nie śpi w Warszawie pod mostem
Gdańskim, Poniatowskiego, nikt nie śpi pod mostem
Świętokrzyskim, pod żadnym nikt nie śpi.
Ten wiersz jest fotografią modelki na moście
Gdańskim, jest teledyskiem nagranym na moście
Gdańskim, jest mostem Gdańskim, i tym drugim obok,
jest tramwajem, pociągiem, rowerem, filarem,
spiralnymi schodami, przystankiem, widokiem
katedry, Cytadelą znudzoną wycieczką,
obietnicą ogrodu zoologicznego,
wielką rurą z napisem “Tusk pedał”.
facetem
pan doktor mnie pyta Czy zawsze pan był
otyłym facetem i właśnie tak pyta
Czy byłem facetem zawsze nie Czy byłem
otyły zawsze tylko Czy facetem
myślę sobie Mój boże czy ja teraz jestem
facetem się martwię bo Czy za faceta
czy raczej za kolesia za typa się mam może
i pytam sam siebie Czy to ma znaczenie
co ja sobie o sobie i się plączę w tę moją
męskość i mówię Z przerwami ale zawsze
on mówi Aha i notuje No ładnie Z przerwami
niezły facet sobie myśli na pewno sobie myślę
utopia
Śnił mi się bardzo gruby David Gilmour,
że bardzo chciał grać mi w kółko solo z On An Island,
że ja bardzo nie chciałem i że on i tak grał.
Przy tym nachylał się i mówił mi prosto do ucha:
„Piękne, prawda?” (co gorsza nucił razem z solówką).
Nucił brzydko, nieczysto, jakby coś całkiem innego.
Ja go łapię za fraki, za włosy, za sutki
(zdjął koszulkę odsłaniając wytatuowany na piersi plan miasta,
w którym gubiliśmy się z premedytacją, przystając całować
nieprzykryte powiekami źrenice raz wielkie, raz małe
(niby boli, ale za to intymność nie z tej ziemi),
miasto-ogród, miasto-park, miasto-puszcza, miasto-las)
Ty tak (tak mu mówię) nucisz, jak gdybyś pozował,
Davidzie, jak gdybyś nie z serca wcale, straciłeś
moje zaufanie (uniosłem się może przesadnie,
ale stało się, trudno. Być może dzięki temu
doświadczeniu jestem teraz lepiej przygotowany
na kolejne konfrontacje z gigantami).
lala
co sobie nucisz półgłosem pod nosem?
czy to jest hymn czy piosenka?
stoisz pod ręką i mała i bosa
nucisz za cicho
i nie pamiętam
co sobie nucisz ze snu piegowata?
czy to się zgadza czy kłóci?
czy jest tam jakaś wiadomość dla świata?
czy sobie tylko
tak cicho nucisz?
nucisz o deszczu, sukience i piersi
nucisz o rdzy i warkoczu
nucisz ja moknę i śpię niemądrzejszy
i strzelam tylko
bo nie wiem o czym
mokniesz i nucisz, można tylko nucić,
nic nie ma oprócz nucenia,
nucić za cicho pod nosem i budzić
pamięć o pieśniach
i przerażenie
niniejszym
Napisałem: mam takie miejsce
i chcę pokazywać je palcem.
I chociaż z pewnych powodów
(i to nie jest wyłącznie moja
wina) nie robię tego, to wiem
na pewno, że koniecznie palcem.
Istnieje co prawda swego rodzaju zakaz
pokazywania palcem, zakaz ten jednak
dotyczy niewinnych
prościutkich szyderstw,
zdziwień bez intencji
żadnych, pytań
prawdziwie prostych
a nie takich rzeczy,
które się hoduje
przez lata w cieple i wilgoci, które puchną
i trzeba je chować z paraliżującego strachu
przed palcami dzieci.
Ale tylko tak,
tylko tak może,
tak może w końcu,
może w końcu się uda.
lubięnie
tacy jak on
lubią kobiety
które swój wielki entuzjazm
wyrażają wysoko
do góry podnosząc
napięte stopy
lubię kapustę
brydża i kichać
takich jak on nie lubię
tacy jak on
lubią kobiety
które się gubią i proszą
luźnymi stawami
i siekaczami
o wyrozumiałość
lubię, jak pada
palić, licea,
gin, patrzeć w bok,
z tonikiem i brela
takich jak on nie lubię
tacy jak on
lubią kobiety
które wkręcają żarówki
rzęsami, które
idą w miasto
bez portfela
lubię finały,
krótkie książki,
gołąbki mojego
taty, niektórych
idiotów, tantum
verde, udawać
że lubię niektórych
idiotów i jezus
maria te gołąbki
a takich jak on – wiadomo
Mateusz Żaboklicki – ur. 1991. poeta, dramatopisarz, tłumacz z łaciny i greki oraz fotograf. Laureat Nagrody Specjalnej i Nagrody Publiczności na XXV OKP im. J. Bierezina (2019), laureat I nagrody na OKP „Środek Wyrazu” (2019), laureat trzeciej nagrody w konkursie na dramat radiowy „Nasłuchiwanie: Gościnność” (2019)