telegram / gest
rozpuszczaj śnieg w ostrych zębach – przygotuj się na oblężenie – odkurz gotowość do utraty granic – mięso musi opuścić język – spodziewaj się otwartych ran ciętych domowej produkcji – wczoraj nasi grali z naszymi i nikt nie wygrał – wszystkie pogody na raz – tak właśnie się mamy w nasze pracowite wieczory – śledzi nas niejeden zmierzch.
życiorys
Nieśmiertelna byłam zaledwie pół roku,
później zaczęłam wymagać cudzych zaklęć
które niczego mi nie przypominały.
Co Ty wiesz o spadaniu, o lądowaniu w punkcie stycznym?
Jak narysowałabyś niezależność?
Siedzę na dachu i godzinami przesypuję nasiona
z których w kolejnym rozdziale wykiełkuje dobro wspólne
(w przestrzeni między kropką a nawiasem).
suflerkom
Boi się istot, które krwawią, a przecież w nim też to płynie.
Szumi za półprzymkniętymi drzwiami. On się boi, nie słyszy.
A może wystarczy tak po prostu żyć?
Pozwolić ciału oddychać w rytmie starszych gatunków.
Daję Ci pierwszeństwo na ostatnich pasach.
Ty mi zabierasz przestrzeń, ja sobie słowa.
Gdzieś tutaj ostatnio widziano podejrzany synonim,
lekko wytarty znaczeniowo. Odniosłam liście do lasu.
Ty mi dajesz przestrzeń, ja tobie słowa
walutą jest echo. Kończy wers
który zaczął oddech.
nocna zmiana
Wszystkie bohaterki we mnie są zmęczone. Czytasz o tym w listach
pisanych chrapliwym szeptem. Zawsze o poranku
który nigdy nie bywa mądrzejszy, rośnie powoli
niczym las, niczym wiersz. O bohaterach trzeba milczeć
zostawiać im uchylone drzwi.
Nic nie trwa wiecznie ani nawet długo, rzeczy się buntują
i wypowiadają umowę, odstępują od moich dłoni.
Gatunki zagrożone śpiewają nam pod oknem zakazane piosenki
aż oczy bolą, no mówię Ci. Jakbym tam miała rozsypane ziarno,
tyle się tego marnuje. Niech bolą, mówisz, niech cerują powierzchnie.
Niech nadrabiają miną. Musimy sobie jakoś radzić z czasem teraźniejszym
z inżynierią intymną. Nad ranem wszystko kiełkuje, ciągnie ku górze,
jaki zgodny zespół. A Ty co, śpisz?
scenariusz
Jak kocha, to postawi pomnik, ulepi go z własnych tkanek,
zasadzi przed domem. Furtkę pozostawi uchyloną.
W tych stronach stosunki intymne nawiązuje się
bez kontaktu wzrokowego. Wystarczy dać się porwać
i ogłosić niepodległość
Wewnątrz konturu naszkicowanego na brudno –
prześwitujące żyły nie rzucają cienia.
Zofia Bałdyga – ur. 1987. Autorka tomików Passe-partout (Warszawa 2006), Współgłoski (Nowa Ruda 2010) oraz Kto kupi tak małe kraje (Warszawa 2017). Absolwentka Instytutu Slawistyki Zachodniej i Południowej UW. Tłumaczka młodej poezji czeskiej i słowackiej. Prowadzi fotobloga The Picktures oraz bloga tłumaczeniowego Przekładanki. Mieszka w Pradze.