Maciej Mikulewicz: W zeszłym roku udało ci się zdobyć szwedzkie mistrzostwo, a następnie wygrać mistrzostwa ogólnoeuropejskie w Brukseli – czy spoken word to twoja najważniejsza pasja?
Frej Haar: To jedno z moich licznych zainteresowań. Mam ich wiele! Przez jakiś czas była to muzyka (uczyłam_em1 się w szkole muzycznej do ukończenia osiemnastu lat!), więc zapewne są to moje korzenie. Jednocześnie jednak kocham pisanie – na równi akademickie (studiuję dziedzictwo architektoniczne), jak i poezję. Lubię bawić się słowami i zdecydowanie korzystam z obu środków wyrazu, jakimi są spoken word oraz poezja na papierze. To dla mnie bardzo ważne.
Pytam o to regularnie, więc i Tobie się nie upiecze – czy improwizacja odgrywa jakąś rolę w Twoich występach? Znasz jakichś dobrych szwedzkich improwizatorów?
Nie, nigdy nie improwizuję! Zupełnie mi to nie wychodzi, haha! W jednym z moich tekstów zaplanowane było miejsce na improwizację i to… po prostu zupełnie mi nie wyszło. Staram się jednak, co ma związek z improwizowaniem, odpowiadać na reakcje publiczności. To bardzo delikatny taniec. W Szwecji oczywiście mamy dobrych improwizatorów! Znam przynajmniej jednego. Przez pewien czas mistrzostwa krajowe miały osobną dyscyplinę nazywaną improesi (ze zbitki szwedzkich słów oznaczających improwizację i poezję). Mam ogrooooomny szacunek dla muzyków czy twórców spoken word, którzy potrafią improwizować.
Szwedzkie ogólnokrajowe mistrzostwa odbyły się już po raz dwudziesty. Mając porównanie po Brukseli, co byłoby największym wyróżnikiem waszej sceny? Które turnieje, w których brałeś_aś udział, były najlepsze?
Hmm, nie jestem pewna_ien czy jest cokolwiek tak bardzo charakterystycznego. Sporo piszemy o aktualnej sytuacji politycznej czy o feminizmie. Styl (rymy, kompozycje itd.) jest bardzo różnorodny, co osobiście uważam za wspaniałe! Różnicą w stosunku do scen innych krajów może być większa liczba otwarcie transgenderowych poetów, jak sądzę. Jeśli chodzi o najlepsze slamy, to trudno mi powiedzieć. Nie slamowałem_am od czasu mistrzostw krajowych (i oczywiście Brukseli). Wystąpiłam_em raz w Oslo i tamtejsza publiczność była ekstremalnie aktywna. Nieustannie pstrykali palcami, pomrukiwali i wydawali tym podobne dźwięki. Wiem, że niektórych poetów to irytuje, bo mają wrażenie, że się im przerywa, ale ja doceniam poczucie, że jesteśmy tam wspólnie, że ludzie mnie słuchają. Tym bardziej, że często, będąc na scenie, czuję się całkiem bezbronnie. Świetnie czytało mi się także w Amager (wyspie, na której między innymi leży Kopenhaga) – to był mój pierwszy występ w tym fantastycznym miejscu.
Twój tekst dotyczący Europy, tematu, do którego musiał odnieść się każdy z zawodników mistrzostw w Brukseli, opisywał Unię Europejską jako fortecę, której mury nie tylko powstrzymują ludzi przed dostaniem się do środka, ale także zabijają. Rozumiem, że szwedzka scena slamowa nosi w sobie silny polityczny ładunek i zastanawiam się, jaką rolę w procesie twórczym pełni twój moralny kompas?
Powiedział_ałabym, że Szwedzka scena jest dosyć mocno polityczna – bardziej na lewo niż na prawo. Nasze turnieje często podejmują tematykę polityczną, ale wydaje mi się, że to dość powszechne na całym świecie. Zwłaszcza ostatnio mieliśmy wyjątkowo dużą falę tekstów w stylu „Refugees Welcome” ze względu na to, jak wyglądała (i nadal wygląda) ich sytuacja. Mój kompas moralny odgrywa dużą rolę w mojej twórczości. Nie zajmuję się niczym, co wydaje mi się niewłaściwe. Raz miałem_am występ w pewnym muzeum i organizatorzy chcieli, żeby trochę go „złagodzić” (sporo przeklinam, często mówię o seksualności). Tylko że nie czułam_em się z tym dobrze i nic nie zmieniłem_am. Jeśli jakiś organizator oczekuje występu w konkretnej poetyce, to powinien zatrudnić poetkę lub poetę, który w niej tworzy, a nie oczekiwać, że zatrudniony poeta bądź poetka (ale dotyczy to każdej dziedziny sztuki) się zmieni. Jak już mówiłam_em, poezją wyrażam siebie, więc mój kompas i emocje są zawsze ze mną.
Temat zabierania ideowego stanowiska przez poetów jest ważny także w naszej dyskusji krytycznoliterackiej. Czy zechcesz przybliżyć trochę swoje poglądy, które wysuwasz na pierwszy plan podczas slamów?
W głębi serca jestem anarchistą_tką i sądzę, że widać to w moich występach. Często podważam w nich autorytety (czy będą to Bóg, Unia Europejska, nasi politycy, czy powszechny sposób życia), co u mnie, jak sądzę, wypływa ze współczucia. Ze zrozumienia oraz doświadczenia wykluczenia z perspektywy osoby, która nie jest mężczyzną, jest transgenderowa, nie jest heteronormatywna itd. W bańce moich przyjaciół często dyskutujemy o intersekcjonalności, wykluczeniu czy strukturach i teorii władzy. Doświadczam zaburzeń psychicznych, jestem osobą niepełnosprawną i transgenderową. Myślę też, że wyrażam te cechy całkiem dobrze. Bycie osobą białą oraz udzielanie się w życiu akademickim także są ewidentne. Nie mogę wyprzeć się niczego, to jest to, kim jestem, a także to, co określa sposób, w jaki odnajduję się w społeczeństwie.
1 Frej prosiła_ił, aby język naszej rozmowy nie wskazywał na żadną płeć, ponieważ się z nimi nie utożsamia, stąd zastosowane tu rozwiązanie.
Frej Haar – dziecko-ślimak (oryg. the Snailchild personified) pochodzenia duńsko-szwedzkiego, ma dwadzieścia jeden lat, zajmuje się spoken word, czerpiąc z trans-aktywizmu, heritage studies i muzyki. Bazując często na własnych doświadczeniach, Frej chwiejnie dotyka takich tematów jak cielesne odczucia, religia, biologia, zmiany klimatyczne, polityka, zaburzenia psychiczne, dziedzictwo i jego konserwacja oraz wielu innych spraw, które pozostawiły swój odcisk w jej_jego sercu. To chaotyczny zbiór uczuć i frustracji w jednym małym ciele. Zwyciężył_a podczas Szwedzkich Mistrzostw Slamu Poetyckiego w 2017 roku oraz mistrzostw ogólnoeuropejskich w tym samym roku, mieszka w Gothenburgu w Szwecji. Nagrania jej_jego wierszy, po szwedzku i angielsku, dostępne są pod adresem soundcloud.com/frejhaar.