Slamoteka IV – Pierwsze ogólnopolskie mistrzostwa

Unikałem do tej pory pisania tu o bolączkach polskiej sceny slamowej, teraz chciałbym jednak od nich zacząć. Imprezom często brak regularności, publiczność nie wie, co właściwie ocenia, występujący nie ćwiczą dykcji i rzadko szukają pomysłów na sceniczną interpretację swoich tekstów albo nie odróżniają slamu od stand-upu. Mógłbym tu długo wymieniać… każdy, kto chodzi na slamy musiał kiedyś trafić na taki turniej – dłużący się, męczący, kiedy już już ma się coś wydarzyć, a kończy się niczym.

Warto o tym wszystkim napisać tutaj i teraz dla przeciwwagi moich dalszych słów. Mając te problemy w pamięci, chcę podzielić się swoim optymizmem, który czerpię w tym roku z wielu źródeł.  Po pierwsze zbliża się finał Pierwszych ogólnopolskich mistrzostw slamu poetyckiego, które pobudzają twórcze, choć czasami ospałe, umysły do działania. Organizatorzy z całego kraju coraz intensywniej ze sobą współpracują. Publiczność się wyrabia, nieustannie na scenę wchodzą młodzi, pełni pomysłów performerzy. Przybywa warsztatów przy slamowych imprezach, ale i w szkołach, a kolejne miasta mają swoje pojedyncze, ale też, coraz częściej, cykliczne turnieje.

Nawet słabsze slamy potrafią zresztą zabłysnąć czymś wyjątkowym i wedrzeć się do zakładki „wow” hipokampu… Robert „Ryba” Rybicki czytający paragon z piekarni jakby właśnie zszedł z nim z Synaju, Patrycja Kopacka improwizująca kilkuwersowe poetyckie perełki w oparciu o wylosowane słowa czy Rudka Zydel rozpieszczająca nas bezbłędnie podanym dowcipem, żeby w finale zasadzić kopa w serduszko opowieścią o usypianym przyjacielu. Ta lista także mogłaby być o wiele dłuższa.

Im bliżej finału i ostatnich, dużych eliminacji, tym więcej energii w powietrzu, coś jakby ginęli kolejni, nie starzejący się szermierze, a błyskawice rozcinały niebo…  Przesada z tym „Nieśmiertelnym”? Być może. Nigdy do tej pory nie widziałem jednak na turniejach tyle szczerej, zawziętej rywalizacji i to tam, gdzie powinna być zawsze – pomiędzy głosującymi. Ludzie wściekają się na siebie, krzyczą i agitują, próbując wpływać na decyzję sali. Na pierwszym kwietniowym slamie w poznańskim Dragonie słyszałem jak pewna dziewczyna przez zaciśnięte usta groziła, że jeśli współlokatorzy nie zagłosują tak, jak ona, to wywali ich z chaty, bo umowa jest na nią. Ku mojej radości – nie dali się złamać. 

Czy tak też będzie podczas finału? Dziedziniec Masztalarni CK Zamek pomieści kilkaset osób oglądających występy dwudziestu pięciu slamerek i slamerów, a więc wszystko w ich rękach. Wiem za to, że fala slamowej energii rośnie, turnieje eliminacyjne liczą rekordowe widownie, weterani wyłażą z szuflad i piszą nowe teksty, Christopher Lambert ostrzy żelazo, bad guys śmieją się złowieszczo, koty ganiają psy, kukułki smakują jak raczki, a niemy ślepemu mówi, że się zobaczy…

Pewne jest jedno – There can be only one!


Pierwsze ogólnopolskie mistrzostwa slamu poetyckiego – eliminacje poznańskie i finał mistrzostw odbędą się 20 maja (sobota) na dziedzińcu Masztalarni CK Zamek w ramach festiwalu Poznań Poetów. W lokalnych kwalifikacjach po jednym uczestniku finału wybiorą: Gdynia, Katowice, Kraków, Warszawa i Wrocław. Eliminacje poznańskie wyłonią ostatnią trójkę finalistów, a aby wziąć w nich udział należy przesłać zgłoszenie na adres poznanskislam@gmail.com, nie wcześniej niż 1 maja, o godzinie 7:00. O przyjęciu decydować będzie kolejność zgłoszeń. Szczegółowy regulamin na stronach internetowych Festiwalu i FB Mistrzostw.

Maciej Mikulewicz