Ankieta: Zawody piszących – Radosław Jurczak (06.2020)

Od redakcji: Wśród młodych poetek/poetów i krytyczek/krytyków poezji coraz popularniejsze wydają się zawody i wykształcenia inne niż związane z tradycyjnie literackimi filologią i filozofią. To zjawisko dość nowe, w tym sensie, że wyraźnie przyspieszyło w ostatnich latach – i, jak od jakiegoś czasu nam się zdaje, poważnie wpływa na kształt tak zwanego środowiska. W związku z tym pytamy przyjaciół 8. Arkusza, posiadających owe inne, ciekawe zaplecza, o to, w jaki sposób wpływają one na ich (około)literacką pracę – i vice versa.

Jak twój zawód i wykształcenie wpływają na twoje pisanie (i proces, i efekt końcowy)?

Na poziomie ogólnoliterackim: z całą pewnością zajmowanie się matematyką bardzo silnie skłania do patrzenia na literaturę – w tym przypadku głównie poezję – jak na matematykę, tzn. jako na kumulatywny proces rozwojowy, w historii którego pojedyncze piszące osoby odkrywają fragmenty pewnej większej całości – techniki konstrukcji, zabiegi formalne, inne sposoby patrzenia na problemy – przy czym syntetyczny ogląd całości pozostaje właściwie poza zasięgiem któregokolwiek z jej współtwórców. Po drugie, już zupełnie bezpośrednio: szeroko pojęte wykształcenie matematyczne bardzo wyczula na strukturalne cechy zjawisk, więc powoduje dość naturalną skłonność do nadawania wierszom i całym książkom złożonej, formalnie zorganizowanej konstrukcji. Myślę, że w moim przypadku wzmacnia też tendencję do konstruowania tekstów na zasadzie analogii – używania odpowiadających sobie strukturalnie, „sparowanych” metafor, wersów, tekstów w obrębie książki itd., matematyka skłania do takiego myślenia dualnościami w dużej skali, szukania odpowiedników.

Z kolei w sprawie wpływu zawodu na proces pisarski warto wprost odnieść się do słonia w pokoju. Pracuję jako inżynier uczenia maszynowego. To ciekawa praca, ale przede wszystkim pozwala przeżyć, a także zapewnia opiekę zdrowotną i bezpieczeństwo finansowe nieosiągalne w zawodach literackich w 2020 roku w Polsce i większości Europy. Tego typu sytuacja nie jest w środowisku literackim wyłącznie moim udziałem. Nie mam w tej kwestii dalszych komentarzy, które nadawałyby się do druku.

Jak twoje pisanie wpływa na twój zawód/pozaliterackie aktywności?

Zabawne odkrycie – dokonane na prywatny użytek jakieś trzy lata temu w pierwszej pracy programistycznej – było takie, że literatura (i ogólnie formacja intelektualna właściwa humanistyce) zasadniczo upośledza zdolność funkcjonowania w grupie składającej się, na przykład, z inżynierów. Nie chodzi mi o klasistowskie poczucie wyższości na tle liczby przeczytanych książek – o coś w stylu tekstów nawiedzających czasem łamy „Wyborczej” – a raczej o łatwo wyczuwalną, chociaż trudno uchwytną różnicę w sposobie komunikowania się, formułowania metafor, budowania analogii i porównań, w rodzajach używanej ironii. Pamiętam, że pierwsza w życiu próba wytłumaczenia doświadczonemu, bardzo inteligentnemu inżynierowi systemów rozproszonych swojego rozwiązania jakiejś prostej, technicznej kwestii była dla mnie szokiem kulturowym.

Dobra wiadomość na użytek czytelniczek i czytelników „Arkusza” może być taka, że przy pewnym początkowym wysiłku ten „literacki” sposób mówienia i myślenia daje się zmienić w tzw. nieocenioną przewagę.

Poza drobnymi trudnościami, staram się trzymać pisanie z dala od zawodu;  to naprawdę pomaga w skądinąd schizofrenicznym funkcjonowaniu jako matematyk/programista w pracy i poeta w godzinach niewynajmowanych pracodawcy. Pracowałem raz przy systemie służącym do prześwietlania ludzi, głównie biznesmenów i polityków, przez zautomatyzowane przeszukiwanie dużych połaci internetu. O fakcie, że wydałem książkę poetycką i dostała ona Silesiusa, zespół dowiedział się po dwóch miesiącach, od naszej sieci neuronowej.

Naturalnie śmiechom i zabawom nie było końca.

Jeśli mógłbyś/mogłabyś wybrać jedną rzecz ze swojej pozaliterackiej „niszy”, którą twoim zdaniem warto byłoby, żeby wiedzieli wszyscy piszący – co by to było?

Są dwa sposoby interpretacji tego pytania. Drugi, oczywisty: o czym z dziedziny, którą się zajmujesz, powinni wiedzieć wszyscy piszący?. Pierwszy, z metapoziomu: „jaką rzecz, którą uświadomiło ci/której nauczyło cię zajmowanie się twoją dziedziną, (niekoniecznie związana z jej zakresem przedmiotowym) powinni wiedzieć wszyscy piszący?”.

Odpowiedź druga, prostsza: dowód przekątniowy Cantora1. To prosty argument w tym sensie, że nie wymaga zaawansowanego aparatu formalnego i jest dostępny dla niematematyków – ale prześledzenie go z pełnym zrozumieniem dostarcza zupełnie szczególnej mieszanki podziwu, grozy i estetycznego zadowolenia, która jest właściwa wielu fundamentalnym dowodom w matematyce.

Odpowiedź pierwsza, ważniejsza: jeżeli ktoś twierdzi, że pewne zjawisko (język, społeczeństwo, ludzki umysł, żywy organizm, sztuka, …) nie poddaje się rozumowi i jest odporne na ścisłą, ilościową analizę, to taka wypowiedź świadczy o niedostatku wiedzy lub wyobraźni, ale częściej wyobraźni.

1 Dowód nierównoliczności liczb naturalnych z rzeczywistymi; np. http://www.staff.city.ac.uk/a.g.cox/MathCom/cantor.pdf lub http://wiki.laptop.org/images/2/28/Cantors_Diagonal_Method.pdf, ale prawdziwa siła tego argumentu uderza najmocniej przy przeprowadzaniu dowodu na żywo.


Radosław Jurczak – ur. 1995. Laureat Nagrody Głównej XXI Edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina 2015. Wyróżniony w konkursie o Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny 2016 na najlepszy poetycki debiut roku za tom Pamięć zewnętrzna (Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2016)[1]. Za ten tom otrzymał również Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” 2017 w kategorii debiut roku[2]. Mieszka w Łomiankach