Od redakcji: Wśród młodych poetek/poetów i krytyczek/krytyków poezji coraz popularniejsze wydają się zawody i wykształcenia inne niż związane z tradycyjnie literackimi filologią i filozofią. To zjawisko dość nowe, w tym sensie, że wyraźnie przyspieszyło w ostatnich latach – i, jak od jakiegoś czasu nam się zdaje, poważnie wpływa na kształt tak zwanego środowiska. W związku z tym pytamy przyjaciół 8. Arkusza, posiadających owe inne, ciekawe zaplecza, o to, w jaki sposób wpływają one na ich (około)literacką pracę – i vice versa.
Jak twój zawód i wykształcenie wpływają na twoje pisanie (i proces, i efekt końcowy)?
Wykształcenie mam średnie, mogę więc śmiało powiedzieć, że nie wpływa w żaden sposób na moje pisanie. Nigdy nie przepadałem za Akademią i za jej hermetycznością. Wolałem być w ruchu, pisać kolejne, krótkie teksty. Zmieniać obiekty swoich dziennikarskich „badań”. Ostatecznie zająłem się polską polityką, więc tematem doszczętnie jałowym. Te sfery na szczęście w żaden sposób się nie przenikają. Pisząc zamówiony tekst, dostosowuję się do jego ram formalnych i tzw. stylebooka. W poezji mogę być wolny. Chciałbym pisać dokładnie takie wiersze i tworzyć takie książki poetyckie, jakie wcześniej sobie wymyślę, nie idąc na żadne kompromisy. Tych podejmuję dość dużo w życiu zawodowym.
Jak twoje pisanie wpływa na twój zawód/pozaliterackie aktywności?
Mam wrażenie, że odpowiedziałem na to pytanie powyżej, więc może opowiem o czymś innym. Tworzenie poezji wpływa na pozaliterackie aktywności w taki sposób, że dostaje się łatkę poety. Czyli kogoś dziwnego, postrzelonego, chodzącego swoimi ścieżkami. Nic nie poradzimy na to, jak głupie skojarzenia (dziękuję, szkoło) wzbudza u ludzi wersyfikacja. Poeta to stereotypowy Artur Rimbaud, mający za nic normy społeczne, śpiący w dzień i piszący w nocy, czerpiący natchnienie (sic!) z księżyca odbijającego się w tafli wody. Niepoprawny romantyk, człowiek (swoich) zasad, wolący być niż mieć. Innymi słowy: z poety nie ma pracownika. Chyba że ktoś zajmuje się działalnością naukową, ale jak już wiemy, jak tego nie robię.
Jeśli mógłbyś/mogłabyś wybrać jedną rzecz ze swojej pozaliterackiej „niszy”, którą twoim zdaniem warto byłoby, żeby wiedzieli wszyscy piszący – co by to było?
To, że warto mieć plan pracy. Warto sobie rozpisać – zupełnie tak jak artykuł – wiersz i zastanowić się, o czym i po co on właściwie jest. Żeby nie był tylko prostą impresją, o której zapomnimy po dziesięciu minutach. Pojedyncza fraza, zdanie czy efekciarska metafora nie zastąpią sensu. Sam się tego cały czas uczę.
Jan Rojewski – ur. 1994, dziennikarz, poeta. Publikował m.in w „Gazecie Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, „Tygodniku Powszechnym”, „ Znaku”. Jest autorem tomu poetyckiego Ikonoklazm, za który był nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia. Stały współpracownik „Polityki”.