Ankieta: Zawody piszących – Joanna Bociąg

Od redakcji: Wśród młodych poetek/poetów i krytyczek/krytyków poezji coraz popularniejsze wydają się zawody i wykształcenia inne niż związane z tradycyjnie literackimi filologią i filozofią. To zjawisko dość nowe, w tym sensie, że wyraźnie przyspieszyło w ostatnich latach – i, jak od jakiegoś czasu nam się zdaje, poważnie wpływa na kształt tak zwanego środowiska. W związku z tym pytamy przyjaciół 8. Arkusza, posiadających owe inne, ciekawe zaplecza, o to, w jaki sposób wpływają one na ich (około)literacką pracę – i vice versa.

Jak twój zawód i wykształcenie wpływają na twoje pisanie (i proces, i efekt końcowy)?

Na początku muszę uprzedzić, że moja pozaartystyczna działalność, czyli praca w Wydawnictwie WBPiCAK, jest ściśle związana z literaturą, więc odpowiedzi na te pytania nie będą tak fascynujące i odkrywcze jak u moich poprzedniczek i poprzedników.

W dodatku studiowałam… filologię polską. Właśnie na studiach poznałam współczesną poezję. Przełomowym zdarzeniem dla mojego pisania było spotkanie z Krystyną Miłobędzką podczas Poznania Poetów w 2009 roku. Zafascynowałam się tym, jak pani Krystyna mówiła o swojej poezji. Porównywała ją do notatek z codzienności. Uświadomiłam sobie, że sama mam sporo takich notatek. Wtedy nie nadawały się one do niczego, na pewno nie do publikacji. Niemniej, w trakcie studiów szukałam swojego sposobu pisania, swojej poetyki, czytałam sporo najnowszej poezji, ale dużo dały mi też inne lektury. Zresztą nie tylko poezja. Zawsze wolałam prozę, ale nie umiem jej pisać, nad czym boleję. Może poza bajkami i scenariuszami przedstawień dla dzieci, a tym zajmowałam się w swojej poprzedniej pracy.

Kiedy trafiłam do wydawnictwa, siłą rzeczy zaczęłam stykać się z dużą ilością poezji. Nie jestem pewna, czy gdyby nie ta intensyfikacja, sama wróciłabym do pisania. Trochę to przykre, ale stwierdziłam też, że za dużo wydaje się słabych książek poetyckich. Zaskakiwało mnie, jak wiele złych wierszy wygrywa konkursy. To mnie ośmieliło, żeby pokazać swoje utwory: najpierw zaprzyjaźnionym osobom, a potem szerszej publiczności.

Dzięki temu, że wiem, jak wyglądają mechanizmy wydawnicze, kto czym się zajmuje, i oczywiście dzięki temu, że mam sporo kontaktów w środowisku literackim, mogłam zaplanować swoją książkę od początku do końca, co jest satysfakcjonujące, ale bywało męczące. Nie potrafiłam oddać pliku z tekstami i oczekiwać na efekt końcowy w postaci wydrukowanego tomu, akceptując ewentualnie projekt okładki. Kontrolowałam ten proces na tyle, że wybrałam nawet drukarnię, która zajęła się drukiem książki. 

Jak twoje pisanie wpływa na twój zawód/pozaliterackie aktywności?

Zawód, jaki wykonuję, wiąże się ściśle z aktywnością literacką, ale nie moją, lecz innych poetek i poetów. W WBPiCAK zajmuję się stroną techniczną procesu wydawniczego, organizacją spotkań literackich, promocją i sprzedażą książek. Praca nad debiutem była dla mnie wzbogacająca, bo zobaczyłam i poczułam to wszystko od drugiej strony. Przyczyniło się to do jeszcze większej wrażliwości i empatii wobec autorek i autorów.

Zawsze starałam się być dla nich wyrozumiała. Jestem osobą, do której poetki i poeci zgłaszają się z przeróżnymi, czasem – wydawałoby się – dziwnymi sprawami. Wszystkie problemy traktuję serio, bo wiem, że cały proces może być wyczerpujący.  

Jeśli mógłbyś/mogłabyś wybrać jedną rzecz ze swojej pozaliterackiej „niszy”, którą twoim zdaniem warto byłoby, żeby wiedzieli wszyscy piszący – co by to było?

Działalność instytucji kultury zależnej od samorządu wojewódzkiego (a taki status ma Wydawnictwo WBPiCAK) wiąże się niekiedy z trudną przeprawą przez biurokratyczne przeszkody. Nie jesteśmy w pełni niezależnym wydawnictwem, obowiązują nas obostrzenia i przepisy, które nie ułatwiają wydawania poezji, a wręcz je komplikują. Są też tego pozytywne aspekty: jeśli dobrze zaplanujemy budżet, możemy zapłacić autorkom/autorom przyzwoite pieniądze za wydanie książki czy za spotkania promocyjne. Jednak mnóstwo papierkowej roboty i wszystko, co z tego wynika, bywa uciążliwe. Ponadto, Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury to duża instytucja. Wydawnictwo jest tylko jednym z jej działów. Nie mamy „wydawniczej” księgowej, która zajmowałaby się tylko naszymi sprawami. Trzy panie obsługują całą instytucję i mają ręce pełne roboty. 

W tym miejscu pozdrawiam wszystkich, którym zdarzyło się zgubić umowę autorską i oczekiwać na zgodę na wydanie duplikatu, poetów z zagranicznymi kontami bankowymi miesiącami wypatrujących przelewów, księgarnie, którym nie przysługuje więcej niż 30 proc. rabatu. 


Joanna Bociąg – ur. 1989, absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, animatorka kultury, organizatorka wydarzeń literackich, redaktorka, laureatka XXV Konkursu im. J. Bierezina. Autorka tomu Boję się o ostatnią kobietę (2020, Dom Literatury w Łodzi/ SPP Łódź).