Patryk Kosenda – wiersze (02.2021)

Młody Zagłada struga kamrata

Skleić wyklętość prowizorycznie.
Budulec – spleśniałe tętnicze powidło.

Chwała Cośtamowi! Odwija powiekę: 
a jedzie mi tutaj ryksza-widmo, 
w niej bukiety zębów i słone kadzidło? 

Nie miałem motywu, by grzebać aliena w gieesie.
Porzućmy papieży srających w lesie w lesie.
Wybacz, królu pozłotkowy, ale muszę to wiedzieć:

czy w stajence wisiał krzyż, 
gdy pastuszkowie nacierali się mirrą?


Radosny wskaźnik

To nie król spod budki z bronią.
To pojebane, że głos dwóch profesorów
znaczy więcej niż śpiew żula.

Krzyczy z gumy świnia. Twój stary się podjarał,
samospalił na jakimś placu eterowym.
Rześka alchemia – niuch, wyniuch.

Wypożyczam wydech do pracy i czuję,
że rozwój osobisty ukatrupił rozwój osobisty.
Fiaskonurkiem zostań, jak, kurwa, nie wiesz

kim zostać. Lekki diabeł, partacz
w miąższ zrolowany. Demon jest taki,
jaki powinien być – popierdolony.


Takiego pięknego dżina wypuściłem

Czy w worku na ciała są jabłka i seks?
P. Suchanenda – Motasz łupka?

Twórcy kultowych komedii określają swoje
penisy mianem „życiodajnych”. Minął już czas
na wypranie baldachimów.

Kto pamięta – ten miał. Kto pamiętał – ten prał.

Possać posażek z cynicznym głodem,
hienić się drętwo z jego odbiciem.
Z wierzchu już martwy, nadzienie chrupkie:
Jak mi dają – to jem. Jak nie dają – życie!

Chłopiec od podawania jabłek z klasową interwencją:
złe duchy to tylko wymyśleni, a odrzuceni przyjaciele!
Franklin potrafił już czyścić broń i sznurować mordę.

Głód pancerny.
                   
Żółw w karcerze.
                                       
Słodkie waluty pachnące intencją.


Take your hands off my Lobby Boy

Stareńki windziarz Koralgol 
śni o semaforach 
na swojej wiecznej zmianie.
Konstrukcja w Szabernakulum Hotel trzeszczy 
jak parada chrząszczy na szczebrzeszyńskim rejwie.
Winda upstrzona spoconymi protezami, pachnidełka
pachną transformacją – jak my wszyscy.
Stareńki windziarz Koralgol 
śni o transformatorach 
na ich wieczną chwałę.
Snem rzewnym i rzęsistym jak wycinki onanisty.


Spruty łazik ze znakiem na czole

Sędzia swoim zwyczajem zastosował przywilej korzyści.
Sztuka samorozśmieszania jawiła się nam jako przekleństwo.
Chcesz nabyć moją bojaźń w niezidentyfikowanych celach badawczych?

Wczasowy antropolog z podbitym okiem w trójkątnej łapie.
Poborca zakochany w ośmiornicy, która mieszka pod jego mostem.
Kropnięta pamięć żołądka suflera.
Zdumiona nagonka na dżem z surowego mięsa.

Ciukać pacyfką niepokornych ojców. Ucałować cielę.
Nasi hipisi brzydzili się komuny. Anulować sequele.


Patryk Kosenda – ur. 1993 r. w Łowiczu.  Redaktor „Stonera Polskiego”, pejowy „Nowego Napisu”, gajowy  w „Cholibka Ech”. Autor debiutu poetyckiego „Robodramy w zieleniakach” (Ha!art 2019) i nadchodzącej książki z wierszami – „Największy na świecie drewniany coaster” (KONTENT 2021).