też masz
dziwne przeczucia
chodzą parami
odjeżdżamy parą z pętli
dw. centralnego anon w zaparował
szybę w mgławicę ściemnia się rano
jak chmara nocnych autobusów
toczy się szamot i siedzimy
z kierowcą na tylnej kanapie
jak ema i amfa w łapie kierownice
zakrętów lub zakręcone
kurki w mieszkaniach lub czy na pewno lub
napełnia się gazem pasażerująca piromantka się wysadza
zawsze w nowym autobusie
odkierowuje kierunkowskaz jak w oczach zbieraniny z pętli ogniki sprężyki
wypalają dziurę w mapie następnego dnia na kolanie kreślą śniadanie
zjem bez prysznica 4:30/4:15 snu jak dojadę na
czas zęby i zasnę ale
widziałem zręby na czasie
i kierunki bez zębów rozlane
na spiraconej mapie kroków pod to jest mój autobus? na
shakowanych pętlach bez powrotów
porozkładałem nam jazdy lub
zawsze chciałem lub wsiąść do nieswojego autobusu i żadne
spojrzenie spode łba nie byłoby matem
tylko dziewiątą kolumną proszenia
o pomoc bez kierunku bo oprzesz się o barierkę
to upadniesz na hamulcu dlatego stoję nogi nisko ręce
szeroko łapię kokon
Pokój ludziom dobrej gwoli nieścisłości
znowu struci
wracacie w musisz
mi pomóc w chcę do domu
wrócić i cudem was cuci to słowo
jak liczi jak złamane liczydło w przedszkolu
i uścisk dłoni i w klatce piersiowej
i na klatce schowali i się i zasnęli jak prąd wysiedli
na losowym przystanku korków nie znaleźli lub nie było
tylko ozonator w powietrzu
kurwa ktoś
chyba włączył
podobno żeliwna wanna może przetrwać chemikalia może
przetrwać radioaktywne wyziewy z odpływu radio
nadaje oczy sygnały łypały jak
tytanki z fabryk
Seiko liżą pę
dzel z rad
em zwilżają wskazówki jak pręciki w odpływach
by dokładniej malować czas
em i z czasem szczęka odpływa w mękach odpływa w klęczkach
nad przegryzioną połówką piguły połową tabletki
połową psychiki połówką psychy
jak pływanie w żółtej wodzie bo mięśnie wewnętrzne
są jeszcze? między szczęko
ściskiem w fabrykach bez łazienek na pierwszej zmianie
ścieków słyszysz to za tanie bulgotanie za fluorescencyjną kamizelkę na języku
zaciętym od lizania odpływów i zacięte
jako tytanki wpłynę w odpływ bo żeliwna wanna może przetrwać chemikalia
może upaść w tartar może śmiechu warta jest próba zamienienia ścieków na żeliwne kończyny
ale kończy mi się czas i za odpływem nowy świat bez oczu
sygnałów bez oczywistych sygnałów że mam zapchane rury bo wszystko się zepchnie
do kwaśnej chmury bo rur już nie będzie bo świat zejdzie zielonym szczynem ulgi
czarne mango przerzucamy nad cieśniną
wychodząca z żabki bo nie było blacka mango
przed kamerą zatrząs jak
chwiejny krok w korkach na
szpilkach przebiegający ukradkiem jak czy ja czegoś
z tego sklepu nie ukradłem
do widzenia
jak tylko winny się
widzenia że nic nie kupował
to jakby ukraść ale ona
czekająca w domu na blacka mango
i kamery łapią zazdro
bo rzucamy mango z kasjerką
i jestem jak zablokowanie
cieśniny między
bazą a danych bazom bez kamer
między bazą surowców a liczeniem kroków przez mikroapartamenty
i rzucam ci bazę na szybko (schowaj
się) daje ci blacka bo wyszło
Gustaw Owczarski (ur. 2003), Poeta. Ambasador Otwartego Uniwersytetu im. Karola Modzelewskiego. Działa w Extinction Rebellion. Członek koła „Poliptoton”. Publikował w „Bibliotece”, „Kontencie”, „Stonerze Polskim” i „Stronie Czynnej”. Mieszka w Warszawie.